sobota, 1 czerwca 2013
Epilog
http://www.youtube.com/watch?v=mUKQ00Xoc3o
Łukasz czuł na swoim ciele ogromny ból spowodowany wybuchem ognia. W kilka sekund przez myśli przemknęło mu całe życie. Dopiero w ostatnich chwilach uświadomił sobie co tak na prawdę zrobił. Pozostawił swoją córeczkę...najukochańszą córeczkę. Oczy mimowolnie mu się zamykały, a oddech spowalniał. Głowa opadła mu na oparcie fotela bezwładnie. Stracił przytomność.
Obudził się i pierwsze co zobaczył to białe ściany wokół niego. Z trudem przekręcił głowę i ujrzał Ewę z Sarą. Wydawało mu się, że śni. Przecież wyjechały.
-Tatuś!-krzyknęła mała dziewczynka wdrapując się na łóżko.
-Kocham Cię-zdołał wydusić z siebie tylko te słowa, mocno ją przytulił, a łzy zaczęły spływać mu po policzkach. Właśnie uświadomił sobie, co mógł stracić.
-Kochanie. Idź na poczekalnię do babci, muszę porozmawiać z tatusiem.-powiedziała Ewa do córki, na co ta niechętnie opuściła salę.
-Dlaczego chciałeś się zabić?-zapytała siadając na krześle obok łóżka. Odpowiedziała jej głucha cisza.-No dlaczego nie odpowiesz?!-powiedziała już głośniej.-To przez nią, tak?-teraz ona również się rozpłakała.
-Nigdy byś tego nie zrozumiała, nie wybaczyła. Popełniłem największy błąd jaki tylko można, zdradziłem Cię...Wiedziałem, że robię źle, ale nie umiałem tego zaprzestać. Przez kilka miesięcy biłem się z myślami, oszukiwałem nie tylko Ciebie ale i samego siebie. Wmawiałem sobie, że to chwilowe. Że wszystko wróci do normy. Gdybym mógł cofnął bym czas i zrobił zupełnie inaczej. Nie zacząłbym tego. Strasznie kocham Sarę i Ciebie.
-Mnie na pewno...-wtrąciła się.
-Proszę nie przerywaj mi. Bardzo Was kocham. Wiem, że mi nie wybaczysz, bo nie umiem sam sobie tego odpuścić, ale proszę nie odbieraj mi Sary. Pozwól mi mieć z nią kontakt. Z Tobą też chciałbym spróbować ponownie...ale nie wiem czy Ty chcesz?-zapytał niepewnie patrząc w oczy swojej żony.
-Może masz rację. Muszę to przemyśleć, poukładać. Ale nie mówię nie.-uśmiechnęła się do niego szczerze i
wyszła.
Pół roku później
Ewa dała Łukaszowi szansę. Postanowiła ponownie zaufać mężowi, początkowo ze względu na córkę, ale później już też ze względu na siebie. Kochała go, a on kochał ją. To było dla nich obojga najważniejsze. Piłkarz zrozumiał jaki skarb może mieć przy sobie i że każda jego utrata wiąże się z niesamowitym bólem. Rodzina jest najważniejsza o to właśnie dzięki żonie i córeczce nie poddał się. Mimo tego, iż wypadek spowodował jego kalectwo teraz bardziej optymistycznie patrzy na życie. Nadal gra w piłkę, ale w klubie dla niepełnosprawnych. Łatwo nie jest, bo poruszanie się na wózku nadal stwarza mu duży problem, jednak dla najważniejszych kobiet w swoim życiu jest w stanie zrobić wszystko. Jeszcze nie tak dawno grał i ważny był cel wygranej, a reszta była obojętna. Dzisiaj może grać o wszystko, lecz nie wszystko mu jedno.
Strasznie ciężko jest mi kończyć to opowiadanie. Z jednej strony czuję ulgę, bo wiem, że w pełni nie wywiązywałam się z pisania, a z drugiej ogromny smutek, że to jednak koniec.
Nie będę dziękować każdemu z osoba, bo wszystkie osoby, które tu zaglądają są świadome ( mam taką nadzieję, że są), że to właśnie dzięki nim nadal piszę. :)
Zapraszam na moje pozostałe opowiadania:
http://bvb-ada-story.blogspot.com/ -o Marco Reusie
http://lukasz-julia-story.blogspot.com/ -o Łukaszu Piszczku :)
sobota, 18 maja 2013
Rozdział 6
http://www.youtube.com/watch?v=Je-uoRQAlXI
Łukasz nie mógł uwierzyć w ciążę Rozalii. Zabezpieczali się przecież. Całą noc spędził w salonie przy kilku butelkach alkoholu. Rano obudził się potwornym bólem głowy, ale i serca. Dopiero teraz uświadomił sobie co takiego zrobił. Stracił dwie najważniejsze osoby w życiu. Kocha i Ewę i Sarę. Zdał sobie sprawę jak bardzo są dla niego ważne. Dzwonił do żony przez kilka godzin, pisał smsy, ale ta nie miała ochoty dać mu żadnej odpowiedzi. Wykonał połączenia do wszystkich znajomych, rodziny...nikt nie powiedział mu nic o Ewie i Sarze.
Wziął szklankę leżącą na blacie i z ogromną siłą rzucił nią o drzwi. Kopnął nogą w ścianę i bezsilny wyrzucał z szafek wszystkie rzeczy. Na podłodze było pełno stłuczonego szkła, papierów...zauważył klucze od samochodu leżące na stoliku w salonie. Wziął je i udał się do auta. Przez moment zastanawiał się czy powinien, alkohol jeszcze był w jego krwi, a on to odczuwał. Jednak chęć pozbycia się tego wszystkiego była silniejsza. Włączył silnik i wyjechał z posesji. Jeździł bezcelowo po mieście, aż wyjechał na długą i prostą drogę. Na moment zamknął oczy po czym docisnął gaz. Jego auto jechało coraz szybciej, a przed jego oczyma przelatywało mu całe życie. Ewa, Sara, rodzice, przyjaciele i ona, bodziec przez, który zdecydował się na coś tak okropnego jak samobójstwo. Zbliżał się do zakrętu, a licznik w jego samochodzie przekroczył już 200 km/h. Przymknął oczy i wyszeptał "Kocham Was". Jego audi wbiło się w drzewo i momentalnie stanęło w płomieniach.
Zniszczyła już wszystko. Dopięła swego. Ewa zostawiła Łukasza i razem z Sarą wyjechała do Polski. Cierpiała tak jak ona, gdy jej matka odebrała jej ojca. Zemściła się tak jak chciała. Wiedziała, że Łukasz prędzej, czy później dowie się prawdy i nie wybaczy jej tego. Zadba o to, aby poniosła za to karę.
Wróciła do domu z apteki dokładnie zamykając drzwi. Posprzątała bałagan panujący w mieszkaniu i nalała wody do wanny. Wyjęła z torby tabletki oraz żyletki i w ubraniach weszła do gorącej wody. Jej ciało przeszedł dreszcz. Na dworze było zimno, więc jej skóra również miała niską temperaturę. Ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Na półce postawiła kopertę zaadresowaną do matki, w której znajdował się list pożegnalny. Wysypała na dłoń jedno pudełko tabletek nasennych. Przez moment wpatrywała się w nie, aż podjęła pierwszy krok i włożyła je do ust dokładnie popijając wodą. Wyjęła kolejne opakowanie i kolejne. Na koniec na pół przytomnie wzięła w dłoń żyletkę i mocno wbiła ją w nadgarstek rozcinając żyły. Krew momentalnie zaczęła lać się ogromnym strumieniem. Tak samo uczyniła z drugą ręką. Po chwili jej głowa opadła, a ona zasnęła na wieczność.
_____________________________________________________________________
Wiem, że rozdziały pojawiają się bardzo rzadko w stosunku co do moich innych opowiadań.
To opowiadanie już dobiega końca. Następnym wpisem będzie epilog, który będzie
o wiele dłuższy od rozdziałów, które się tu pojawiały.
Dziękuję Wam wszystkim i pozdrawiam :*
Łukasz nie mógł uwierzyć w ciążę Rozalii. Zabezpieczali się przecież. Całą noc spędził w salonie przy kilku butelkach alkoholu. Rano obudził się potwornym bólem głowy, ale i serca. Dopiero teraz uświadomił sobie co takiego zrobił. Stracił dwie najważniejsze osoby w życiu. Kocha i Ewę i Sarę. Zdał sobie sprawę jak bardzo są dla niego ważne. Dzwonił do żony przez kilka godzin, pisał smsy, ale ta nie miała ochoty dać mu żadnej odpowiedzi. Wykonał połączenia do wszystkich znajomych, rodziny...nikt nie powiedział mu nic o Ewie i Sarze.
Wziął szklankę leżącą na blacie i z ogromną siłą rzucił nią o drzwi. Kopnął nogą w ścianę i bezsilny wyrzucał z szafek wszystkie rzeczy. Na podłodze było pełno stłuczonego szkła, papierów...zauważył klucze od samochodu leżące na stoliku w salonie. Wziął je i udał się do auta. Przez moment zastanawiał się czy powinien, alkohol jeszcze był w jego krwi, a on to odczuwał. Jednak chęć pozbycia się tego wszystkiego była silniejsza. Włączył silnik i wyjechał z posesji. Jeździł bezcelowo po mieście, aż wyjechał na długą i prostą drogę. Na moment zamknął oczy po czym docisnął gaz. Jego auto jechało coraz szybciej, a przed jego oczyma przelatywało mu całe życie. Ewa, Sara, rodzice, przyjaciele i ona, bodziec przez, który zdecydował się na coś tak okropnego jak samobójstwo. Zbliżał się do zakrętu, a licznik w jego samochodzie przekroczył już 200 km/h. Przymknął oczy i wyszeptał "Kocham Was". Jego audi wbiło się w drzewo i momentalnie stanęło w płomieniach.
Zniszczyła już wszystko. Dopięła swego. Ewa zostawiła Łukasza i razem z Sarą wyjechała do Polski. Cierpiała tak jak ona, gdy jej matka odebrała jej ojca. Zemściła się tak jak chciała. Wiedziała, że Łukasz prędzej, czy później dowie się prawdy i nie wybaczy jej tego. Zadba o to, aby poniosła za to karę.
Wróciła do domu z apteki dokładnie zamykając drzwi. Posprzątała bałagan panujący w mieszkaniu i nalała wody do wanny. Wyjęła z torby tabletki oraz żyletki i w ubraniach weszła do gorącej wody. Jej ciało przeszedł dreszcz. Na dworze było zimno, więc jej skóra również miała niską temperaturę. Ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Na półce postawiła kopertę zaadresowaną do matki, w której znajdował się list pożegnalny. Wysypała na dłoń jedno pudełko tabletek nasennych. Przez moment wpatrywała się w nie, aż podjęła pierwszy krok i włożyła je do ust dokładnie popijając wodą. Wyjęła kolejne opakowanie i kolejne. Na koniec na pół przytomnie wzięła w dłoń żyletkę i mocno wbiła ją w nadgarstek rozcinając żyły. Krew momentalnie zaczęła lać się ogromnym strumieniem. Tak samo uczyniła z drugą ręką. Po chwili jej głowa opadła, a ona zasnęła na wieczność.
_____________________________________________________________________
Wiem, że rozdziały pojawiają się bardzo rzadko w stosunku co do moich innych opowiadań.
To opowiadanie już dobiega końca. Następnym wpisem będzie epilog, który będzie
o wiele dłuższy od rozdziałów, które się tu pojawiały.
Dziękuję Wam wszystkim i pozdrawiam :*
sobota, 11 maja 2013
Rozdział 5
Rozalia
Wszystko szło po mojej myśli. W małżeństwie Piszczków było coraz gorzej. Ciągłe kłótnie z Ewą doprowadzały Łukasza do szału, a ten odnajdywał pocieszenie w moich ramionach. Nic tak bardzo jak to nie sprawiało mi aż tak ogromnej satysfakcji. Po każdym treningu, zgrupowaniu byłam z Łukaszem. Ewa z Sarą zeszły dla niego na boczny plan. Liczyły się dla niego tylko chwile spędzane ze mną. Momentami szkoda było mi tego dziecka, ale nic nie poradzę na to, że ma taką matkę. Niech cierpi tak jak ja kiedyś
Łukasz
Zupełnie zatraciłem się w tym wszystkim. Cały wolny czas poświęcałem tylko i wyłącznie Rozalii. Nie obchodziły mnie uczucia Ewy, zaniedbywałem też własną córkę, ale starałem się jakoś to odbudowywać kupując jej prezenty. Jednak Sara tak jak i Ewa po czasie przestała cieszyć się z tego, że daje jej jakieś rzeczy. Zdawałem sobie sprawę, że potrzebowała z mojej strony miłości. Jak córka od ojca, ale ja nie potrafiłem się w tym odnaleźć. Rzeczy, które jeszcze kilka miesięcy temu były dla mnie priorytetem teraz leżały na dnie.
Rozalia
Łukasz idealne wciągał się w dalszą część mojego planu. Coraz częściej zostawał u mnie na noc, za co wiedziałam, że jego żona będzie ostro wkurzona, ale o to chodziło. Postanowiłam działać dalej, bo od akcji z listem nie zrobiłam nic co mogłoby wskazywać na niewierność Łukasza. No może poza tym, że nie wracał do domu na noc.
Ubrałam się jak najlepiej umiałam, pomalowała i ruszyłam do klinki na umówione spotkanie. Po przesiedzeniu kilku godzin w kolejne z kobietami dla, których liczyły się tylko dzieci w końcu przyszła kolej na mnie. Postanowiłam prosto z mostu powiedzieć lekarzowi w jakim celu się do niego zgłosiłam. Początkowo nie zgadzał, tłumaczył, ale po dłuższej chwili moich próśb i udawanej rozpaczy zgodził się. Wydrukował mi jakieś zdjęcie USG i opisał jako moją ciąże. Szósty tydzień był idealny. Od razu po wizycie pojechałam pod budynek, w którym pracowała Ewa. Poprosiłam miłego ochroniarza o przekazanie jej koperty. Mężczyzna od razu się zgodził, a ja zadowolona efektem pojechałam do kosmetyczki.
Łukasz
Zdziwiło mnie to, że Rozalia nie chciała się spotkać po treningu, ale uznałem, że przecież nie zawsze musimy mieć dla siebie czas. Pojechałem więc do domu i postanowiłem wkupić się w łaski Ewy i Sary. Na podjeździe stało auto mojej żony, a obok niego kilka walizek. Szybko pobiegłem do domu i zastałem ją pakującą siebie i moją córkę.
-Co ty robisz?!-krzyknąłem wyrywając jej z dłoni jakieś ubranie.
-Nie widać? Pakuje nas.-powiedziała wiele spokojniej niż ja.
-Czy Ciebie poje*ało?!-krzyknąłem i wyrzuciłem z walizki wszystkie rzeczy.
-Mnie nie, ale Ciebie już dawno. Nie wiem jak mogła Ci uwierzyć w to, że mnie nie nie zdradza.
-Znowu zaczynasz?!-krzyknąłem tak głośno, że aż Sara przyszła do pokoju, w którym się znajdowaliśmy.
-Nie, po prostu przejrzałam na oczy, a Twoja kochanka bardzo mi w tym pomogła. No, ale cóż się dziwić. Rude są bardzo temperamentne. A i bym zapomniała-powiedziała i zaczęła szukać czegoś w torebce. Ja natomiast nie wiedziałem co mam zrobić. Skąd wiedziała o Rozalii? Przecież nikt nie wiem o naszym romansie. Wyjęła z torebki jakąś kopertę i kontynuowała:
-Przyniosła mi dzisiaj do pracy zdjęcie Waszego dziecka. Życzę szczęścia.-odparła i łapiąc Sarę za rękę wyszła. Ja natomiast stałem jak słup soli wpatrzony w zdjęcie USG.
____________________________________________________
Przepraszam, że musiałyście czekać tak długo, ale to opowiadanie
w przeciwieństwie do wszystkich innych przychodzi mi pisać z
ogromną trudnością. Stworzyłam tu obraz złego Łukasza, a sama
w to nie potrafię uwierzyć.
Jeśli pod rozdziałem będzie co najmniej 12 komentarzy to dodam nowy.
Wszystko szło po mojej myśli. W małżeństwie Piszczków było coraz gorzej. Ciągłe kłótnie z Ewą doprowadzały Łukasza do szału, a ten odnajdywał pocieszenie w moich ramionach. Nic tak bardzo jak to nie sprawiało mi aż tak ogromnej satysfakcji. Po każdym treningu, zgrupowaniu byłam z Łukaszem. Ewa z Sarą zeszły dla niego na boczny plan. Liczyły się dla niego tylko chwile spędzane ze mną. Momentami szkoda było mi tego dziecka, ale nic nie poradzę na to, że ma taką matkę. Niech cierpi tak jak ja kiedyś
Łukasz
Zupełnie zatraciłem się w tym wszystkim. Cały wolny czas poświęcałem tylko i wyłącznie Rozalii. Nie obchodziły mnie uczucia Ewy, zaniedbywałem też własną córkę, ale starałem się jakoś to odbudowywać kupując jej prezenty. Jednak Sara tak jak i Ewa po czasie przestała cieszyć się z tego, że daje jej jakieś rzeczy. Zdawałem sobie sprawę, że potrzebowała z mojej strony miłości. Jak córka od ojca, ale ja nie potrafiłem się w tym odnaleźć. Rzeczy, które jeszcze kilka miesięcy temu były dla mnie priorytetem teraz leżały na dnie.
Rozalia
Łukasz idealne wciągał się w dalszą część mojego planu. Coraz częściej zostawał u mnie na noc, za co wiedziałam, że jego żona będzie ostro wkurzona, ale o to chodziło. Postanowiłam działać dalej, bo od akcji z listem nie zrobiłam nic co mogłoby wskazywać na niewierność Łukasza. No może poza tym, że nie wracał do domu na noc.
Ubrałam się jak najlepiej umiałam, pomalowała i ruszyłam do klinki na umówione spotkanie. Po przesiedzeniu kilku godzin w kolejne z kobietami dla, których liczyły się tylko dzieci w końcu przyszła kolej na mnie. Postanowiłam prosto z mostu powiedzieć lekarzowi w jakim celu się do niego zgłosiłam. Początkowo nie zgadzał, tłumaczył, ale po dłuższej chwili moich próśb i udawanej rozpaczy zgodził się. Wydrukował mi jakieś zdjęcie USG i opisał jako moją ciąże. Szósty tydzień był idealny. Od razu po wizycie pojechałam pod budynek, w którym pracowała Ewa. Poprosiłam miłego ochroniarza o przekazanie jej koperty. Mężczyzna od razu się zgodził, a ja zadowolona efektem pojechałam do kosmetyczki.
Łukasz
Zdziwiło mnie to, że Rozalia nie chciała się spotkać po treningu, ale uznałem, że przecież nie zawsze musimy mieć dla siebie czas. Pojechałem więc do domu i postanowiłem wkupić się w łaski Ewy i Sary. Na podjeździe stało auto mojej żony, a obok niego kilka walizek. Szybko pobiegłem do domu i zastałem ją pakującą siebie i moją córkę.
-Co ty robisz?!-krzyknąłem wyrywając jej z dłoni jakieś ubranie.
-Nie widać? Pakuje nas.-powiedziała wiele spokojniej niż ja.
-Czy Ciebie poje*ało?!-krzyknąłem i wyrzuciłem z walizki wszystkie rzeczy.
-Mnie nie, ale Ciebie już dawno. Nie wiem jak mogła Ci uwierzyć w to, że mnie nie nie zdradza.
-Znowu zaczynasz?!-krzyknąłem tak głośno, że aż Sara przyszła do pokoju, w którym się znajdowaliśmy.
-Nie, po prostu przejrzałam na oczy, a Twoja kochanka bardzo mi w tym pomogła. No, ale cóż się dziwić. Rude są bardzo temperamentne. A i bym zapomniała-powiedziała i zaczęła szukać czegoś w torebce. Ja natomiast nie wiedziałem co mam zrobić. Skąd wiedziała o Rozalii? Przecież nikt nie wiem o naszym romansie. Wyjęła z torebki jakąś kopertę i kontynuowała:
-Przyniosła mi dzisiaj do pracy zdjęcie Waszego dziecka. Życzę szczęścia.-odparła i łapiąc Sarę za rękę wyszła. Ja natomiast stałem jak słup soli wpatrzony w zdjęcie USG.
____________________________________________________
Przepraszam, że musiałyście czekać tak długo, ale to opowiadanie
w przeciwieństwie do wszystkich innych przychodzi mi pisać z
ogromną trudnością. Stworzyłam tu obraz złego Łukasza, a sama
w to nie potrafię uwierzyć.
Jeśli pod rozdziałem będzie co najmniej 12 komentarzy to dodam nowy.
sobota, 27 kwietnia 2013
Rozdział 4
Rozalia
Przez kilka dni nie spotykałam się z Łukaszem, ale to nie znaczy, że przestałam realizować swój plan. Na ten czas jako cel obrałam sobie samą Ewę. Dzięki uprzejmości kilku osób bez problemu zdobył adres jej pracy. Z dostaniem się do środka też nie miałam problemu. Po prostu umówiłam się na wizytę. Ewa była terapeutą. Na poczekalni spędziłam kilkanaście minut i mogłam wejść do środka. Miałam szczęście, że żona mojego kochanka mnie nie rozpoznała. To, że nie rozpozna mnie jako osoby ze swojego dzieciństwa było dla mnie pewne, ale w końcu niedawno się widziałyśmy. Jednak nie potrzebnie się martwiłam, bo ona nawet przez moment nie wyraziła nic o tym, że kogoś jej przypominam.
-Co panią do mnie sprowadza?-zapytała pokazując abym usiadła.
-Ciężko mi o tym mówić.-mówiłam dość przekonująco.
-Rozumiem panią, ale od tego musimy zacząć. Mężczyzna?-zapytała biorąc długopis w dłoń.
-Tak. Niesamowity mężczyzna.
-Kocha go pani?-zapytała kończąc coś notować.
-Oczywiście-skłamałam.
-Obawia się pani, że on pani nie darzy takim samym uczuciem?-zadała kolejne pytanie.
-Nie. Jestem pewna, że on również mnie kocha.
-To w takim razie co jest pani problemem?
-Ma rodzinę. Żonę i córkę.-powiedziałam kładąc nacisk na słowo żona.
-Rozumiem. Długo się państwo spotykają?
-Kilka miesięcy. Łukasz jest na prawdę kochany. Nic nie czuje już do swojej żony, ale nie potrafi się z nią rozstać ze względu na córkę. Wie pani. Dziewczynka na pewno ciężko by to przeżyła.
-Zapewne. A czy pani partner wie o pani wizycie u mnie?
-Tak.-odpowiedziałam jak najpewniej umiałam, nie chciałam aby wyczuła niepewność i lęk w moim głosie.-Sam mi to zaproponował. On też się do pani zgłosi.
-To w takim razie po rozmowie z pani partnerem rozpoczniemy wspólną terapię. Kiedy mogę się go spodziewać?-zapytała wstając i odprowadzając mnie do drzwi.
-Szybciej niż pani myśli pani Piszczek.-powiedziałam chytrze się uśmiechając i wyszłam.
Po drodze włożyłam za wycieraczkę samochodu Ewy list:
Kochana Ewo!
Bardzo ciekawi mnie jak układa Ci się z mężem. Jeśli wydaje Ci się, że jesteście szczęśliwi to się mylisz. Łukasz Cię zdradza. Codziennie Cię zdradza. Spotyka się ze mną. Dobrze Ci radzę naciesz się tym "szczęściem", które teraz masz, bo już niedługo ono minie. Będziesz cierpieć tak jak ja przez Ciebie!
Łukasz
Od kilku dni nie spotkałem się z Rozalią. Powiedziała, że ma dużo spraw na głowie, więc musiałem wytrzymać. Nie było to dla mnie łatwe. Dzisiaj wróciłem do domu od razu po treningu. Panowała tam dziwna cisza. Nie był słychać Sary, a Ewa siedziała w salonie tępo patrząc w okno. Bałem się, że czegoś się domyśla. Przecież nie jest głupia.
-Stało się coś?-zapytałem siadając obok niej. Starałem się wyglądać na przejętego.
-Jeszcze się pytasz?!-krzyknęła natychmiast wstając.-Co ona ma czego ja nie mam?! W czym jest lepsza ode mnie?!
-O co ci chodzi?! Ewa!-również podniosłem się z kanapy. Dokładnie wiedziałem o czym mówi.
-O co? Zdradzasz mnie z jakąś dziwką. Ile to już trwa?! Miesiąc, dwa, a może rok! Co?-nigdy nie wiedziałem jej, aż tak wściekłej. Na szybko wymyślałem jakąś wymówkę, która musi być wiarygodna.
-Ewa czy ty oszalałaś?-zapytałem patrząc na nią. -Ja Cię zdradzam? Skąd ci to przyszło do głowy?-przytuliłem ją, a ona to odwzajemniła.-Nigdy więcej tak nie myśl. Kocham tylko Ciebie. No i Sarcie oczywiście.
-Przepraszam. Zachowuję się jak idiotka, ale ten list..
-Jaki list?
-No znalazłam dzisiaj za wycieraczką samochodu list, że mnie zdradzasz. Nie wiem jak mogłam uwierzyć w jakieś brednie. Na prawdę przepraszam Łukasz.
Całą noc nie mogłem zasnąć. Kto mógł napisać ten list? Rozalia? Nie! Jej zależy tylko na czymś bez zobowiązań. Nikt nie przychodził mi do głowy, wiedziałem, że chce się zemścić w ten sposób na mnie lub Ewie, ale za co? Dlaczego?
__________________________________________________________________________
Ostatnio coś nie idzie mi z tym pisaniem, dodaję coraz krótsze rozdziały i coraz nudniejsze.
Miałam plan na to opowiadanie, ale jak zwykle coś popsułam i wcale nie jest tak jak chciałam
i zapewne nie spełniam tym waszych oczekiwać. Przepraszam za to. Ostatnio nie mam weny
i napisanie każdego kolejnego rozdziału to zwykłe męki.
Mam nadzieję, że uda mi się w końcu napisać tu jakiś dobry rozdział, który was w pewnym
stopniu zaciekawi, a mnie usatysfakcjonuje.
Przez kilka dni nie spotykałam się z Łukaszem, ale to nie znaczy, że przestałam realizować swój plan. Na ten czas jako cel obrałam sobie samą Ewę. Dzięki uprzejmości kilku osób bez problemu zdobył adres jej pracy. Z dostaniem się do środka też nie miałam problemu. Po prostu umówiłam się na wizytę. Ewa była terapeutą. Na poczekalni spędziłam kilkanaście minut i mogłam wejść do środka. Miałam szczęście, że żona mojego kochanka mnie nie rozpoznała. To, że nie rozpozna mnie jako osoby ze swojego dzieciństwa było dla mnie pewne, ale w końcu niedawno się widziałyśmy. Jednak nie potrzebnie się martwiłam, bo ona nawet przez moment nie wyraziła nic o tym, że kogoś jej przypominam.
-Co panią do mnie sprowadza?-zapytała pokazując abym usiadła.
-Ciężko mi o tym mówić.-mówiłam dość przekonująco.
-Rozumiem panią, ale od tego musimy zacząć. Mężczyzna?-zapytała biorąc długopis w dłoń.
-Tak. Niesamowity mężczyzna.
-Kocha go pani?-zapytała kończąc coś notować.
-Oczywiście-skłamałam.
-Obawia się pani, że on pani nie darzy takim samym uczuciem?-zadała kolejne pytanie.
-Nie. Jestem pewna, że on również mnie kocha.
-To w takim razie co jest pani problemem?
-Ma rodzinę. Żonę i córkę.-powiedziałam kładąc nacisk na słowo żona.
-Rozumiem. Długo się państwo spotykają?
-Kilka miesięcy. Łukasz jest na prawdę kochany. Nic nie czuje już do swojej żony, ale nie potrafi się z nią rozstać ze względu na córkę. Wie pani. Dziewczynka na pewno ciężko by to przeżyła.
-Zapewne. A czy pani partner wie o pani wizycie u mnie?
-Tak.-odpowiedziałam jak najpewniej umiałam, nie chciałam aby wyczuła niepewność i lęk w moim głosie.-Sam mi to zaproponował. On też się do pani zgłosi.
-To w takim razie po rozmowie z pani partnerem rozpoczniemy wspólną terapię. Kiedy mogę się go spodziewać?-zapytała wstając i odprowadzając mnie do drzwi.
-Szybciej niż pani myśli pani Piszczek.-powiedziałam chytrze się uśmiechając i wyszłam.
Po drodze włożyłam za wycieraczkę samochodu Ewy list:
Kochana Ewo!
Bardzo ciekawi mnie jak układa Ci się z mężem. Jeśli wydaje Ci się, że jesteście szczęśliwi to się mylisz. Łukasz Cię zdradza. Codziennie Cię zdradza. Spotyka się ze mną. Dobrze Ci radzę naciesz się tym "szczęściem", które teraz masz, bo już niedługo ono minie. Będziesz cierpieć tak jak ja przez Ciebie!
Łukasz
Od kilku dni nie spotkałem się z Rozalią. Powiedziała, że ma dużo spraw na głowie, więc musiałem wytrzymać. Nie było to dla mnie łatwe. Dzisiaj wróciłem do domu od razu po treningu. Panowała tam dziwna cisza. Nie był słychać Sary, a Ewa siedziała w salonie tępo patrząc w okno. Bałem się, że czegoś się domyśla. Przecież nie jest głupia.
-Stało się coś?-zapytałem siadając obok niej. Starałem się wyglądać na przejętego.
-Jeszcze się pytasz?!-krzyknęła natychmiast wstając.-Co ona ma czego ja nie mam?! W czym jest lepsza ode mnie?!
-O co ci chodzi?! Ewa!-również podniosłem się z kanapy. Dokładnie wiedziałem o czym mówi.
-O co? Zdradzasz mnie z jakąś dziwką. Ile to już trwa?! Miesiąc, dwa, a może rok! Co?-nigdy nie wiedziałem jej, aż tak wściekłej. Na szybko wymyślałem jakąś wymówkę, która musi być wiarygodna.
-Ewa czy ty oszalałaś?-zapytałem patrząc na nią. -Ja Cię zdradzam? Skąd ci to przyszło do głowy?-przytuliłem ją, a ona to odwzajemniła.-Nigdy więcej tak nie myśl. Kocham tylko Ciebie. No i Sarcie oczywiście.
-Przepraszam. Zachowuję się jak idiotka, ale ten list..
-Jaki list?
-No znalazłam dzisiaj za wycieraczką samochodu list, że mnie zdradzasz. Nie wiem jak mogłam uwierzyć w jakieś brednie. Na prawdę przepraszam Łukasz.
Całą noc nie mogłem zasnąć. Kto mógł napisać ten list? Rozalia? Nie! Jej zależy tylko na czymś bez zobowiązań. Nikt nie przychodził mi do głowy, wiedziałem, że chce się zemścić w ten sposób na mnie lub Ewie, ale za co? Dlaczego?
__________________________________________________________________________
Ostatnio coś nie idzie mi z tym pisaniem, dodaję coraz krótsze rozdziały i coraz nudniejsze.
Miałam plan na to opowiadanie, ale jak zwykle coś popsułam i wcale nie jest tak jak chciałam
i zapewne nie spełniam tym waszych oczekiwać. Przepraszam za to. Ostatnio nie mam weny
i napisanie każdego kolejnego rozdziału to zwykłe męki.
Mam nadzieję, że uda mi się w końcu napisać tu jakiś dobry rozdział, który was w pewnym
stopniu zaciekawi, a mnie usatysfakcjonuje.
piątek, 19 kwietnia 2013
Rozdział 3
http://www.youtube.com/watch?v=0kKJDRPUdKo
Rozalia
Euro się skończyło. Polska spotkała się w finale z Hiszpanią, która została Mistrzem Europy. Jednak dla Polaków sukcesem i powodem do dumy była walka w finale. Od tamtej nocy nie spotkałam się z Łukaszem, ale ciągle o nim myślałam. Sama nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie pociągał i postanowiłam go zdobyć za wszelką cenę. Już dzisiaj wieczorem wylatywałam do Dortmundu, gdzie miałam swoje nowe mieszkanie. W pracy poprosiłam o przeniesienie z powodów osobistych, więc nie było żadnych ekscesów.
Dwa dni później wybrałam się na trening Borussi. Musiałam się z nim spotkać. Wiedziałam, że mi się nie oprze. Gdy tylko mnie zobaczył jego wzrok ciągle po mnie błądził. Po treningu czekałam na niego pod stadionem. Wiedział, że tam będę. Przywitałam go namiętnym pocałunkiem, przez który niezmiernie go skrępowałam. Rozejrzał się dookoła sprawdzając czy nikt nas nie widział po czym zaproponował, żebyśmy pojechali do hotelu. Nie zgodziłam się. Zaprosiłam go do siebie. Po raz kolejny czułam to niesamowite podniecenie. Łukasz był mężczyzną, który niewątpliwie przyciągał do siebie wszystkie kobiety.
Spędziliśmy ze sobą kilka godzin w mojej sypialni. Trwałoby to dłużej gdyby nie telefon Łukasza. Przypuszczam, że była to jego żona, bo rozmawiając był bardzo skrępowany, a zaraz po tym powiedział, że musi wracać. Na pytanie czy jeszcze się spotkamy odpowiedział, że będzie jutro o 17. Przytaknęłam mu tylko skinieniem głowy uśmiechając się jak najlepiej potrafiłam.
Następnego dnia tak powiedział zjawił się punktualnie o 17. Tym razem mieliśmy dla siebie trochę mniej czasu. Jednak mi to nie przeszkadzało. Realizowałam swój plan i wszystko szło po mojej myśli. Chciałam się zemścić i wychodziło to tak jak sobie wymarzyłam. Odbiorę jej Łukasza choćbym miała za to poświęcić wszystko. Nie pozwolę jej być szczęśliwą, tak jak ona nie pozwoliła mi na szczęście kilka lat temu.
Łukasz
Nie chcę zdradzać Ewy, ale to jest silniejsze ode mnie. Rozalia ma w sobie coś co nie pozwala mi się od niej odizolować. Z każdym dniem pragnę jej coraz bardziej. Nigdy nie czułem aż takiego pociągu do żadnej kobiety, nawet do mojej żony. Boję się, że Ewa dowie się o wszystkim i odbierze mi Sarę. Teraz zależało mi tylko na niej. Ewa nie znaczyła dla mnie w tym momencie nic. Przestałem cokolwiek czuć do niej już kilka tygodni temu. Nie mam pojęcia jak mogło się to stać, ale nie jestem w stanie panować nad sobą, nad swoimi emocjami, zachowaniem. Rozum podpowiada jedno, a serce drugie.
________________________________________________________________________________
Dzisiaj trochę krótki rozdział, ale nie miałam czasu ani weny na nic dłuższego.
Liczę na Wasze komentarze, bo to dzięki nim mam ochotę na dalsze pisanie :)
Życzę powodzenia wszystkim gimnazjalistom na testach :D Stresujecie się? Bo ja bardzo.
Rozalia
Euro się skończyło. Polska spotkała się w finale z Hiszpanią, która została Mistrzem Europy. Jednak dla Polaków sukcesem i powodem do dumy była walka w finale. Od tamtej nocy nie spotkałam się z Łukaszem, ale ciągle o nim myślałam. Sama nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie pociągał i postanowiłam go zdobyć za wszelką cenę. Już dzisiaj wieczorem wylatywałam do Dortmundu, gdzie miałam swoje nowe mieszkanie. W pracy poprosiłam o przeniesienie z powodów osobistych, więc nie było żadnych ekscesów.
Dwa dni później wybrałam się na trening Borussi. Musiałam się z nim spotkać. Wiedziałam, że mi się nie oprze. Gdy tylko mnie zobaczył jego wzrok ciągle po mnie błądził. Po treningu czekałam na niego pod stadionem. Wiedział, że tam będę. Przywitałam go namiętnym pocałunkiem, przez który niezmiernie go skrępowałam. Rozejrzał się dookoła sprawdzając czy nikt nas nie widział po czym zaproponował, żebyśmy pojechali do hotelu. Nie zgodziłam się. Zaprosiłam go do siebie. Po raz kolejny czułam to niesamowite podniecenie. Łukasz był mężczyzną, który niewątpliwie przyciągał do siebie wszystkie kobiety.
Spędziliśmy ze sobą kilka godzin w mojej sypialni. Trwałoby to dłużej gdyby nie telefon Łukasza. Przypuszczam, że była to jego żona, bo rozmawiając był bardzo skrępowany, a zaraz po tym powiedział, że musi wracać. Na pytanie czy jeszcze się spotkamy odpowiedział, że będzie jutro o 17. Przytaknęłam mu tylko skinieniem głowy uśmiechając się jak najlepiej potrafiłam.
Następnego dnia tak powiedział zjawił się punktualnie o 17. Tym razem mieliśmy dla siebie trochę mniej czasu. Jednak mi to nie przeszkadzało. Realizowałam swój plan i wszystko szło po mojej myśli. Chciałam się zemścić i wychodziło to tak jak sobie wymarzyłam. Odbiorę jej Łukasza choćbym miała za to poświęcić wszystko. Nie pozwolę jej być szczęśliwą, tak jak ona nie pozwoliła mi na szczęście kilka lat temu.
Łukasz
Nie chcę zdradzać Ewy, ale to jest silniejsze ode mnie. Rozalia ma w sobie coś co nie pozwala mi się od niej odizolować. Z każdym dniem pragnę jej coraz bardziej. Nigdy nie czułem aż takiego pociągu do żadnej kobiety, nawet do mojej żony. Boję się, że Ewa dowie się o wszystkim i odbierze mi Sarę. Teraz zależało mi tylko na niej. Ewa nie znaczyła dla mnie w tym momencie nic. Przestałem cokolwiek czuć do niej już kilka tygodni temu. Nie mam pojęcia jak mogło się to stać, ale nie jestem w stanie panować nad sobą, nad swoimi emocjami, zachowaniem. Rozum podpowiada jedno, a serce drugie.
________________________________________________________________________________
Dzisiaj trochę krótki rozdział, ale nie miałam czasu ani weny na nic dłuższego.
Liczę na Wasze komentarze, bo to dzięki nim mam ochotę na dalsze pisanie :)
Życzę powodzenia wszystkim gimnazjalistom na testach :D Stresujecie się? Bo ja bardzo.
sobota, 13 kwietnia 2013
Rozdział 2
Rozalia
Asia prawie na kolana prosiła mnie o to, żebym szła na imprezę z piłkarzami, więc się zgodziłam. Był to świetny pretekst do tego, żeby bardziej przyjrzeć się temu Piszczkowi. Można powiedzieć, że w pewnie sposób zaintrygowało mnie jego spojrzenie i powalający uśmiech. Gdyby nie to, że stała tam jego żona i córka zgwałciłabym go na miejscu. W klubie udało mi się koło niego usiąść. Zaczęliśmy rozmawiać o głupotach, ale po kilku drinkach nasza rozmowa była już tak swobodna jakbyśmy znali się od kilku miesięcy.
Po dość długiej rozmowie spostrzegliśmy, że nikogo nie ma obok nas, wszyscy byli na parkiecie. Łukasz poprosił mnie do tańca, więc się zgodziłam. Starałam się być jak najbliżej niego, nie przeszkadzał mi fakt, że mam żonę, która tu jest. Liczyło się tylko to, że chciałam go mieć dla siebie, dzisiaj, teraz...
Łukasz
Nie wiem kiedy to się stało, ale byliśmy w drodze do jej mieszkania. Bez zbędnych pytań i wszystkiego innego od razu udaliśmy się do sypialni. Przez moment przeszedł mi przez myśl obraz Ewy, Sary, ale moja kochanka szybko mnie od tego oderwała pozbywając się mojej koszulki.
Spędziliśmy długą i upojną noc, po czym oboje od razu zasnęliśmy.
Rozalia
Nie sądziłam, że ktoś taki jak Łukasz może być aż tak dobry w łóżku. Wydawał się typem kochanego męża i tatuśka, a jednak tylko wydawał. Obudziłam się jako pierwsza, więc szybko wzięłam prysznic i się ubrałam. Napisałam Łukaszowi kartkę, którą zostawiłam w widocznym miejscu i wyszłam do pracy. Dawno nie byłam aż tak usatysfakcjonowana jak teraz. Osiągnęłam swój cel szybciej niż mi się wydawało.
Łukasz
Obudziłem się a jej nie było już ani w łóżku ani w mieszkaniu. Zobaczyłem tylko na blacie w kuchni karteczka:
Jak będziesz wychodził to zatrzaśnij za sobą drzwi.
Rozalia
Była godzina 10, a treningu dzisiaj nie miałem. Mieliśmy jeden dzień wolny. Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z mieszkania Majki.
Na samo powitanie w naszym warszawskim mieszkaniu czekała na mnie wkurzona Ewa. Nie dziwię jej się,b o w końcu zostawiłem ją tam samą i nie wróciłem na noc.
-Gdzie ty do cholery byłeś!?-krzyknęła tak głośno, że sąsiedzi zapewne ją słyszeli.
-Poszedłem do Wasyla i ...
-Kłamiesz! Nie byłeś u niego, ani u żadnego innego kolegi! Dzwoniłam do wszystkich!
-Ewa, proszę Cię...
-Zdradzasz mnie tak?!-krzyknęła jeszcze głośniej.
-Ewa, oszalałaś? Dobrze wiesz, że bardzo kocham i Ciebie i Sarę. Jesteście dla mnie najważniejsze. Jak w ogóle mogłaś sobie o czymś takim pomyśleć?-zapytałem przytulając ją do siebie.
-Przepraszam, poniosło mnie, ale zrozum. Zniknąłeś tak nagle...
-Gdzie Sara?-zapytałem przerywając jej
-U Magdy.-odpowiedziała i chciała rozpocząć nowe zdanie, ale nie pozwoliłem je na to zamykając jej usta namiętnym pocałunkiem. Po kilku minutach byliśmy już w sypialni.
Rozalia
Po pracy wróciłam do domu i na szczęście go nie było. Przez moment obawiałam sie, że może tu na mnie czekać. Nie lubiłam zobowiązań, wyjaśnień i głupich tłumaczeń, że się nie chciało i popełniło błąd. Dla mnie nie istniały związki z miłość, tylko związki z potrzeb, ale nie spotykałam się z nikim od kilku lat. Każda zawierana przeze mnie znajomość kończyła się z bilansem spędzonych ze sobą kilku nocy.
Asia prawie na kolana prosiła mnie o to, żebym szła na imprezę z piłkarzami, więc się zgodziłam. Był to świetny pretekst do tego, żeby bardziej przyjrzeć się temu Piszczkowi. Można powiedzieć, że w pewnie sposób zaintrygowało mnie jego spojrzenie i powalający uśmiech. Gdyby nie to, że stała tam jego żona i córka zgwałciłabym go na miejscu. W klubie udało mi się koło niego usiąść. Zaczęliśmy rozmawiać o głupotach, ale po kilku drinkach nasza rozmowa była już tak swobodna jakbyśmy znali się od kilku miesięcy.
Po dość długiej rozmowie spostrzegliśmy, że nikogo nie ma obok nas, wszyscy byli na parkiecie. Łukasz poprosił mnie do tańca, więc się zgodziłam. Starałam się być jak najbliżej niego, nie przeszkadzał mi fakt, że mam żonę, która tu jest. Liczyło się tylko to, że chciałam go mieć dla siebie, dzisiaj, teraz...
Łukasz
Nie wiem kiedy to się stało, ale byliśmy w drodze do jej mieszkania. Bez zbędnych pytań i wszystkiego innego od razu udaliśmy się do sypialni. Przez moment przeszedł mi przez myśl obraz Ewy, Sary, ale moja kochanka szybko mnie od tego oderwała pozbywając się mojej koszulki.
Spędziliśmy długą i upojną noc, po czym oboje od razu zasnęliśmy.
Rozalia
Nie sądziłam, że ktoś taki jak Łukasz może być aż tak dobry w łóżku. Wydawał się typem kochanego męża i tatuśka, a jednak tylko wydawał. Obudziłam się jako pierwsza, więc szybko wzięłam prysznic i się ubrałam. Napisałam Łukaszowi kartkę, którą zostawiłam w widocznym miejscu i wyszłam do pracy. Dawno nie byłam aż tak usatysfakcjonowana jak teraz. Osiągnęłam swój cel szybciej niż mi się wydawało.
Łukasz
Obudziłem się a jej nie było już ani w łóżku ani w mieszkaniu. Zobaczyłem tylko na blacie w kuchni karteczka:
Jak będziesz wychodził to zatrzaśnij za sobą drzwi.
Rozalia
Była godzina 10, a treningu dzisiaj nie miałem. Mieliśmy jeden dzień wolny. Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z mieszkania Majki.
Na samo powitanie w naszym warszawskim mieszkaniu czekała na mnie wkurzona Ewa. Nie dziwię jej się,b o w końcu zostawiłem ją tam samą i nie wróciłem na noc.
-Gdzie ty do cholery byłeś!?-krzyknęła tak głośno, że sąsiedzi zapewne ją słyszeli.
-Poszedłem do Wasyla i ...
-Kłamiesz! Nie byłeś u niego, ani u żadnego innego kolegi! Dzwoniłam do wszystkich!
-Ewa, proszę Cię...
-Zdradzasz mnie tak?!-krzyknęła jeszcze głośniej.
-Ewa, oszalałaś? Dobrze wiesz, że bardzo kocham i Ciebie i Sarę. Jesteście dla mnie najważniejsze. Jak w ogóle mogłaś sobie o czymś takim pomyśleć?-zapytałem przytulając ją do siebie.
-Przepraszam, poniosło mnie, ale zrozum. Zniknąłeś tak nagle...
-Gdzie Sara?-zapytałem przerywając jej
-U Magdy.-odpowiedziała i chciała rozpocząć nowe zdanie, ale nie pozwoliłem je na to zamykając jej usta namiętnym pocałunkiem. Po kilku minutach byliśmy już w sypialni.
Rozalia
Po pracy wróciłam do domu i na szczęście go nie było. Przez moment obawiałam sie, że może tu na mnie czekać. Nie lubiłam zobowiązań, wyjaśnień i głupich tłumaczeń, że się nie chciało i popełniło błąd. Dla mnie nie istniały związki z miłość, tylko związki z potrzeb, ale nie spotykałam się z nikim od kilku lat. Każda zawierana przeze mnie znajomość kończyła się z bilansem spędzonych ze sobą kilku nocy.
_________________________________________________________
Taki jakiś nijaki. Nie wiem czy nie za szybko rozwinęłam akcję, ale co się stało
to się nie odstanie. Liczę na Wasze komentarze, bo to dzięki nim mam chęć
do pisania :) Dziękuję też za te wszystkie opinie przy 1 rozdziale, jesteście
kochani <3
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział 1
Rozalia
Od kilku godzin siedziałam znudzona na spotkaniu z prezesem. Według mnie bez sensu było to całe gadanie i tak robiłam tak jak chciałam. Nie wiem w jakim celu wszystkie moje decyzje musiały być przez niego akceptowanie. W końcu jego monolog dobiegł końca i mogłam iść zająć się swoimi sprawami. Zaszyłam się w swoim gabinecie i spędziłam tam całe popołudnie. Skończyłam około godziny 19, wzięłam jeszcze kilka projektów ze sobą i pojechałam do domu. Zostawiłam samochód na parkingu i weszłam do środka. Po raz kolejny wina była popsuta. Zrezygnowana ciągnąc za sobą wielkie teczki z projektami wchodziłam po schodach na dziesiąte piętro. Kiedy już dotarłam na górę pod moimi drzwiami spostrzegłam nikogo innego jak Marcina.
-Wasyl?! Co ty tutaj robisz?-zapytałam zaskoczona wizytą przyjaciela.
-Miłe powitanie. Przyjechałem, bo od rana nie mogę się do Ciebie dodzwonić, a przygotowałem Ci małą niespodziankę. I jakbyś mogła otwieraj te drzwi, bo muszę do toalety..-powiedział wstając ze schodów.
-Już się nie mogę doczekać.-odpowiedziałam z sarkazmem wkładając klucz do zamka.-Rozgość się.-powiedziałam i poszłam zanieść rzeczy do gabinetu.
Wróciłam po kilku minutach a Marcin siedział w kuchni pijąc sok i uśmiechając się od ucha do ucha.
-A więc słucham Cię..co znowu tak cudownego wymyśliłeś?-zapytałam siadając obok niego. Znałam go już wystarczająco długo i wiedziałam, że ta jego cała niespodzianka to nic nadzwyczajnego.
-Nie wiem czy wiesz, ale właśnie zaczyna się Euro 2012 i....
-Tak wiem. Każdy chyba o tym wie, więc proszę Cię nie produkuj się.
-Nie przerywaj. Zaczyna się Euro i mam dla Ciebie bilety V.I.P. na wszystkie mecze naszej reprezentacji!-krzyknął i wystawił ręce oczekując na to, że rzucę mu się na szyję.
-Super, a możesz załatwić taki bilet na finał Niemcy-Hiszpania?-zapytałam ironicznie.
-Nie mam, ale przyjdziesz prawda? Proszę, proszę. Joasia mnie o to prosiła i wiesz, że jeśli się nie zgodzisz to nie da mi żyć. Rozalko moja najdroższa.-powiedział i klęknął przede mną.
-Rozalio jeśli już. No dobra, ale robie to ostatni raz...
-Kocham Cię normalnie, no to pierwszy mecz jest jutro. Chcesz koszulkę z moim nazwiskiem?
-Nie, dzięki. Wolę iść w swojej. A teraz wybacz, ale jestem zajęta.
-Tak, już sobie idę. Pa
Łukasz
Od kilku dni nie mogę się na niczym skupić. Ten stres związany z mistrzostwami jest ogromny. Ludzie oczekuję od nas bardzo dużo. Musimy dać z siebie wszystko i wygrać jutrzejszy mecz.
Rozalia
Dzień minął mi tak jak zawsze. Praca, po pracy praca w domu. O 16 przebrałam się i poszłam na Stadion Narodowy. Nie sądziłam, że będzie tu aż tylu ludzi. Dzięki biletowi od Marcina mogłam wejść bez kolejki. Zajęłam swoje miejsce i czekałam na rozpoczęcie meczu. Oczywiście na początku była jakaś nudna część artystyczna. Zaraz po niej przyszła Joasia z innymi wags. Przedstawiły mi się wszystkie, a ja im. Zapamiętanie ich imion nie sprawiło mi problemu. Wszystkie promieniały ze szczęścia. Widać było, że wierzą w swoich ukochanych. Dokładnie o 18 rozpoczął się mecz Polska-Grecja. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1-1. Gola dla nas zdobył Robert Lewandowski. Nie kojarzyłam wszystkich piłkarzy. Jego, czy Szczęsnego zna chyba każdy, ale wiele nazwisk słyszałam po raz pierwszy. Druga połowa rozpoczęła się prowadzeniem biało-czerwonych po golu Piszczka, to nazwisko chodziło mi ciągle po głowie, miałam wrażenie, że znam tego mężczyznę, ale nic nie nasuwało mi się na myśl. W doliczonym czasie piłkę do siatki wbił również Polański, czy jakoś tak i tym sposobem Polska wygrała 3-1. Euforia kibiców była aż tak wielka, że miałam wrażenie jakbyśmy już zostali mistrzami Europy.
Po meczu dziewczyny na czele z Asią zaciągnęły mnie do piłkarzy. Wcale nie miałam ochoty iść tam i stać obok kilkunastu spoconych mężczyzn, ale nie potrafiłam znaleźć żadnego argumentu, aby odmówić.
Wasyl gdy tylko mnie zobaczył po kolei zaczął przedstawiać mnie wszystkim piłkarzom.
-Łukasz, to jest Rozalia.-wskazał jedną dłonią na piłkarza, a drugą na mnie.
-My mieliśmy się już okazję poznać.-powiedział szczerząc się jak głupi do sera.
-Tak?-zapytałam, bo na prawdę nie wiedziałam o co mu chodzi, jednak po chwili przypomniała mi się sytuacja z galerii handlowej.-A no tak. Rozalia.-wyciągnęłam do niego dłoń na co on ją uścisnął.
-Łukasz. Miło mi i jeszcze raz dziękuję. Gdyby nie ty to żona by mnie chyba zabiła.
-Doprawdy? Mówiłam już panu raz, że dzieci trzeba pilnować.
Od kilku godzin siedziałam znudzona na spotkaniu z prezesem. Według mnie bez sensu było to całe gadanie i tak robiłam tak jak chciałam. Nie wiem w jakim celu wszystkie moje decyzje musiały być przez niego akceptowanie. W końcu jego monolog dobiegł końca i mogłam iść zająć się swoimi sprawami. Zaszyłam się w swoim gabinecie i spędziłam tam całe popołudnie. Skończyłam około godziny 19, wzięłam jeszcze kilka projektów ze sobą i pojechałam do domu. Zostawiłam samochód na parkingu i weszłam do środka. Po raz kolejny wina była popsuta. Zrezygnowana ciągnąc za sobą wielkie teczki z projektami wchodziłam po schodach na dziesiąte piętro. Kiedy już dotarłam na górę pod moimi drzwiami spostrzegłam nikogo innego jak Marcina.
-Wasyl?! Co ty tutaj robisz?-zapytałam zaskoczona wizytą przyjaciela.
-Miłe powitanie. Przyjechałem, bo od rana nie mogę się do Ciebie dodzwonić, a przygotowałem Ci małą niespodziankę. I jakbyś mogła otwieraj te drzwi, bo muszę do toalety..-powiedział wstając ze schodów.
-Już się nie mogę doczekać.-odpowiedziałam z sarkazmem wkładając klucz do zamka.-Rozgość się.-powiedziałam i poszłam zanieść rzeczy do gabinetu.
Wróciłam po kilku minutach a Marcin siedział w kuchni pijąc sok i uśmiechając się od ucha do ucha.
-A więc słucham Cię..co znowu tak cudownego wymyśliłeś?-zapytałam siadając obok niego. Znałam go już wystarczająco długo i wiedziałam, że ta jego cała niespodzianka to nic nadzwyczajnego.
-Nie wiem czy wiesz, ale właśnie zaczyna się Euro 2012 i....
-Tak wiem. Każdy chyba o tym wie, więc proszę Cię nie produkuj się.
-Nie przerywaj. Zaczyna się Euro i mam dla Ciebie bilety V.I.P. na wszystkie mecze naszej reprezentacji!-krzyknął i wystawił ręce oczekując na to, że rzucę mu się na szyję.
-Super, a możesz załatwić taki bilet na finał Niemcy-Hiszpania?-zapytałam ironicznie.
-Nie mam, ale przyjdziesz prawda? Proszę, proszę. Joasia mnie o to prosiła i wiesz, że jeśli się nie zgodzisz to nie da mi żyć. Rozalko moja najdroższa.-powiedział i klęknął przede mną.
-Rozalio jeśli już. No dobra, ale robie to ostatni raz...
-Kocham Cię normalnie, no to pierwszy mecz jest jutro. Chcesz koszulkę z moim nazwiskiem?
-Nie, dzięki. Wolę iść w swojej. A teraz wybacz, ale jestem zajęta.
-Tak, już sobie idę. Pa
Łukasz
Od kilku dni nie mogę się na niczym skupić. Ten stres związany z mistrzostwami jest ogromny. Ludzie oczekuję od nas bardzo dużo. Musimy dać z siebie wszystko i wygrać jutrzejszy mecz.
Rozalia
Dzień minął mi tak jak zawsze. Praca, po pracy praca w domu. O 16 przebrałam się i poszłam na Stadion Narodowy. Nie sądziłam, że będzie tu aż tylu ludzi. Dzięki biletowi od Marcina mogłam wejść bez kolejki. Zajęłam swoje miejsce i czekałam na rozpoczęcie meczu. Oczywiście na początku była jakaś nudna część artystyczna. Zaraz po niej przyszła Joasia z innymi wags. Przedstawiły mi się wszystkie, a ja im. Zapamiętanie ich imion nie sprawiło mi problemu. Wszystkie promieniały ze szczęścia. Widać było, że wierzą w swoich ukochanych. Dokładnie o 18 rozpoczął się mecz Polska-Grecja. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1-1. Gola dla nas zdobył Robert Lewandowski. Nie kojarzyłam wszystkich piłkarzy. Jego, czy Szczęsnego zna chyba każdy, ale wiele nazwisk słyszałam po raz pierwszy. Druga połowa rozpoczęła się prowadzeniem biało-czerwonych po golu Piszczka, to nazwisko chodziło mi ciągle po głowie, miałam wrażenie, że znam tego mężczyznę, ale nic nie nasuwało mi się na myśl. W doliczonym czasie piłkę do siatki wbił również Polański, czy jakoś tak i tym sposobem Polska wygrała 3-1. Euforia kibiców była aż tak wielka, że miałam wrażenie jakbyśmy już zostali mistrzami Europy.
Po meczu dziewczyny na czele z Asią zaciągnęły mnie do piłkarzy. Wcale nie miałam ochoty iść tam i stać obok kilkunastu spoconych mężczyzn, ale nie potrafiłam znaleźć żadnego argumentu, aby odmówić.
Wasyl gdy tylko mnie zobaczył po kolei zaczął przedstawiać mnie wszystkim piłkarzom.
-Łukasz, to jest Rozalia.-wskazał jedną dłonią na piłkarza, a drugą na mnie.
-My mieliśmy się już okazję poznać.-powiedział szczerząc się jak głupi do sera.
-Tak?-zapytałam, bo na prawdę nie wiedziałam o co mu chodzi, jednak po chwili przypomniała mi się sytuacja z galerii handlowej.-A no tak. Rozalia.-wyciągnęłam do niego dłoń na co on ją uścisnął.
-Łukasz. Miło mi i jeszcze raz dziękuję. Gdyby nie ty to żona by mnie chyba zabiła.
-Doprawdy? Mówiłam już panu raz, że dzieci trzeba pilnować.
________________________________________________
Pierwszy rozdział. Najtrudniejsze są początki. :)
Mam nadzieję, że się Wam spodobało.
Jak widzicie powróciłam do Euro, ale w tym opowiadaniu
przebiegnie ono całkiem inaczej niż w rzeczywistości.
+komentujcie :)
Mieszkania Rozalii:
piątek, 5 kwietnia 2013
Prolog
Rozalia
Nie można nawet w spokoju kupić nowej pary butów. Wszędzie błąkają się te dzieciaki, jeden płacze, drugi biega w tą i z powrotem. Nie rozumiem ludzi, którzy decydują się na coś tak niepoprawnego.
Od kilku minut po sklepie chodzi płacząca dziewczynka. Nie mogę już słuchać jej wrzasków i nawoływania rodziców. Co za nieodpowiedzialni ludzi? Chcą dzieci, a nie potrafią ich upilnować...parodia.
Pierwszy raz w życiu na widok dziecka robi mi się go żal. Postanawiam do niej podejść i jakoś jej pomóc. Znając życie będę tego żałować, ale raz się przecież żyje.
-Zgubiłaś się?-pytam kucając obok niej.
-Tak. Byłam z mamą i tatą i sie obróciłam i już ich nie było.-odpowiedziała jeszcze bardziej płacząc.
Nie za bardzo wiedziałam co mam robić.
-A gdzie ostatni raz była mama? Albo wiem, chodźmy do informacji, tam na pewno nam pomogą.
-Dobrze. Jestem Sara, a ty?-pyta śmiało, co trochę mnie dziwi.
-Rozalia.-odpowiadam i pośpieszam ją aby szła za mną trochę szybciej.
-Rozalka. Ładne imię. Jak księżniczka...mi mamusia z tatusiem nie dali takiego ślicznego imienia, a szkoda. Mogłabym wtedy...-dalej już jej nie słuchałam. Poszłyśmy do informacji, a jakaś kobieta zawiadomiła przez mikrofon o tym, że dziewczynka jest przy punkcie informacyjnym.
-Dobrze, to w takim razie dziękuję i do wiedzenia.-powiedziałam do niej i obróciłam się z zamiarem wyjścia.
-Poczekaj ze mną. Proszę.-powiedziała Sara i zrobiła jakąś dziwną jak na dziecko minę.
-No dobra.-usiadłam na krzesełku i czekałam razem z nią, po chwili do pomieszczenia wbiegł jakiś mężczyzna, zapewne jej ojciec. Podziękował kobiecie z informacji i już chciał wyjść, gdy córka powiedziała mu, że to ja ją przyprowadziła.
-Dziękuję pani bardzo. Na prawdę nie wiem jak to się stało, odwróciliśmy się z żona na moment, a ona zniknęła.-mówił to tak, jakby wcześniej wyuczył się tego na pamięć. Frajer-pomyślałam.-Łukasz Piszczek.-powiedział i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Ja tylko posłałam mu wymuszony uśmiech i powiedziałam:
-Proszę na przyszłość bardziej pilnować dziecka. Do widzenia.
Nie można nawet w spokoju kupić nowej pary butów. Wszędzie błąkają się te dzieciaki, jeden płacze, drugi biega w tą i z powrotem. Nie rozumiem ludzi, którzy decydują się na coś tak niepoprawnego.
Od kilku minut po sklepie chodzi płacząca dziewczynka. Nie mogę już słuchać jej wrzasków i nawoływania rodziców. Co za nieodpowiedzialni ludzi? Chcą dzieci, a nie potrafią ich upilnować...parodia.
Pierwszy raz w życiu na widok dziecka robi mi się go żal. Postanawiam do niej podejść i jakoś jej pomóc. Znając życie będę tego żałować, ale raz się przecież żyje.
-Zgubiłaś się?-pytam kucając obok niej.
-Tak. Byłam z mamą i tatą i sie obróciłam i już ich nie było.-odpowiedziała jeszcze bardziej płacząc.
Nie za bardzo wiedziałam co mam robić.
-A gdzie ostatni raz była mama? Albo wiem, chodźmy do informacji, tam na pewno nam pomogą.
-Dobrze. Jestem Sara, a ty?-pyta śmiało, co trochę mnie dziwi.
-Rozalia.-odpowiadam i pośpieszam ją aby szła za mną trochę szybciej.
-Rozalka. Ładne imię. Jak księżniczka...mi mamusia z tatusiem nie dali takiego ślicznego imienia, a szkoda. Mogłabym wtedy...-dalej już jej nie słuchałam. Poszłyśmy do informacji, a jakaś kobieta zawiadomiła przez mikrofon o tym, że dziewczynka jest przy punkcie informacyjnym.
-Dobrze, to w takim razie dziękuję i do wiedzenia.-powiedziałam do niej i obróciłam się z zamiarem wyjścia.
-Poczekaj ze mną. Proszę.-powiedziała Sara i zrobiła jakąś dziwną jak na dziecko minę.
-No dobra.-usiadłam na krzesełku i czekałam razem z nią, po chwili do pomieszczenia wbiegł jakiś mężczyzna, zapewne jej ojciec. Podziękował kobiecie z informacji i już chciał wyjść, gdy córka powiedziała mu, że to ja ją przyprowadziła.
-Dziękuję pani bardzo. Na prawdę nie wiem jak to się stało, odwróciliśmy się z żona na moment, a ona zniknęła.-mówił to tak, jakby wcześniej wyuczył się tego na pamięć. Frajer-pomyślałam.-Łukasz Piszczek.-powiedział i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Ja tylko posłałam mu wymuszony uśmiech i powiedziałam:
-Proszę na przyszłość bardziej pilnować dziecka. Do widzenia.
Bohaterowie
Rozalia Lewandowska
Ma 24 lata, jest temperamentną i wiedzącą czego od życia chce osobą.
Jej jedynym życiowym priorytetem jest spełnienie zawodowe.
To swojej pracy podporządkowuje swoje życie, nic inne nie może się do
niego wkraść. Nie ma zamiaru wiązać się z nikim na stałe. Nie cierpi zobowiązań,
a najbardziej związków z przyszłością...rodziny, dzieci.
Łukasz Piszczek.
Ma 27 lat, córkę Sarę i żonę Ewę. Jego życie układa się idealnie.
Spełnia się zawodowo i prywatnie. Od zawsze marzył o stworzeniu szczęśliwej rodziny
i zdecydowanie udało się to mu i jego żonie.
Jest spokojnym i opanowanym człowiekiem. Przyjaźni się z Kubą i Wasylem.
Ewa Piszczek.
Od kilku lat szczęśliwa żona Łukasza i mama czteroletniej Sary.
Jest rok młodsza od swojego męża.
Sara Piszczek.
Czterolatka, która niczego się nie boi.
Dobrze potrafi dogadać się tylko z dorosłymi.
_____________________________________________________________
Tak to znowu ja. Wiem, że pisanie 3 opowiadań na raz nie będzie łatwe, tym bardziej,
że niedługo mam egzaminy, ale to jedyny sposób, który pozwala mi odbiegać od rzeczywistości.
A co do opowiadania to jak widzicie po raz kolejny będzie o Łukaszu Piszczku.
Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu Was zainteresuje i będziecie chcieli poświęcać
na nie czas.
Subskrybuj:
Posty (Atom)