niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 1

Rozalia
Od kilku godzin siedziałam znudzona na spotkaniu z prezesem. Według mnie bez sensu było to całe gadanie i tak robiłam tak jak chciałam. Nie wiem w jakim celu wszystkie moje decyzje musiały być przez niego akceptowanie. W końcu jego monolog dobiegł końca i mogłam iść zająć się swoimi sprawami. Zaszyłam się w swoim gabinecie i spędziłam tam całe popołudnie. Skończyłam około godziny 19, wzięłam jeszcze kilka projektów ze sobą i pojechałam do domu. Zostawiłam samochód na parkingu i weszłam do środka. Po raz kolejny wina była popsuta. Zrezygnowana ciągnąc za sobą wielkie teczki z projektami wchodziłam po schodach na dziesiąte piętro. Kiedy już dotarłam na górę pod moimi drzwiami spostrzegłam nikogo innego jak Marcina.
-Wasyl?! Co ty tutaj robisz?-zapytałam zaskoczona wizytą przyjaciela.
-Miłe powitanie. Przyjechałem, bo od rana nie mogę się do Ciebie dodzwonić, a przygotowałem Ci małą niespodziankę. I jakbyś mogła otwieraj te drzwi, bo muszę do toalety..-powiedział wstając ze schodów.
-Już się nie mogę doczekać.-odpowiedziałam z sarkazmem wkładając klucz do zamka.-Rozgość się.-powiedziałam i poszłam zanieść rzeczy do gabinetu.
Wróciłam po kilku minutach a Marcin siedział w kuchni pijąc sok i uśmiechając się od ucha do ucha.
-A więc słucham Cię..co znowu tak cudownego wymyśliłeś?-zapytałam siadając obok niego. Znałam go już wystarczająco długo i wiedziałam, że ta jego cała niespodzianka to nic nadzwyczajnego.
-Nie wiem czy wiesz, ale właśnie zaczyna się Euro 2012 i....
-Tak wiem. Każdy chyba o tym wie, więc proszę Cię nie produkuj się.
-Nie przerywaj. Zaczyna się Euro i mam dla Ciebie bilety V.I.P. na wszystkie mecze naszej reprezentacji!-krzyknął i wystawił ręce oczekując na to, że rzucę mu się na szyję.
-Super, a możesz załatwić taki bilet na finał Niemcy-Hiszpania?-zapytałam ironicznie.
-Nie mam, ale przyjdziesz prawda? Proszę, proszę. Joasia mnie o to prosiła i wiesz, że jeśli się nie zgodzisz to nie da mi żyć. Rozalko moja najdroższa.-powiedział i klęknął przede mną.
-Rozalio jeśli już. No dobra, ale robie to ostatni raz...
-Kocham Cię normalnie, no to pierwszy mecz jest jutro. Chcesz koszulkę z moim nazwiskiem?
-Nie, dzięki. Wolę iść w swojej. A teraz wybacz, ale jestem zajęta.
-Tak, już sobie idę. Pa

Łukasz
Od kilku dni nie mogę się na niczym skupić. Ten stres związany z mistrzostwami jest ogromny. Ludzie oczekuję od nas bardzo dużo. Musimy dać z siebie wszystko i wygrać jutrzejszy mecz.

Rozalia
Dzień minął mi tak jak zawsze. Praca, po pracy praca w domu. O 16 przebrałam się i poszłam na Stadion Narodowy. Nie sądziłam, że będzie tu aż tylu ludzi. Dzięki biletowi od Marcina mogłam wejść bez kolejki. Zajęłam swoje miejsce i czekałam na rozpoczęcie meczu. Oczywiście na początku była jakaś nudna część artystyczna. Zaraz po niej przyszła Joasia z innymi wags. Przedstawiły mi się wszystkie, a ja im. Zapamiętanie ich imion nie sprawiło mi problemu. Wszystkie promieniały ze szczęścia. Widać było, że wierzą w swoich ukochanych. Dokładnie o 18 rozpoczął się mecz Polska-Grecja. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1-1. Gola dla nas zdobył Robert Lewandowski. Nie kojarzyłam wszystkich piłkarzy. Jego, czy Szczęsnego zna chyba każdy, ale wiele nazwisk słyszałam po raz pierwszy. Druga połowa rozpoczęła się prowadzeniem biało-czerwonych po golu Piszczka, to nazwisko chodziło mi ciągle po głowie, miałam wrażenie, że znam tego mężczyznę, ale nic nie nasuwało mi się na myśl. W doliczonym czasie piłkę do siatki wbił również Polański, czy jakoś tak i tym sposobem Polska wygrała 3-1. Euforia kibiców była aż tak wielka, że miałam wrażenie jakbyśmy już zostali mistrzami Europy.
Po meczu dziewczyny na czele z Asią zaciągnęły mnie do piłkarzy. Wcale nie miałam ochoty iść tam i stać obok kilkunastu spoconych mężczyzn, ale nie potrafiłam znaleźć żadnego argumentu, aby odmówić.
Wasyl gdy tylko mnie zobaczył po kolei zaczął przedstawiać mnie wszystkim piłkarzom.
-Łukasz, to jest Rozalia.-wskazał jedną dłonią na piłkarza, a drugą na mnie.
-My mieliśmy się już okazję poznać.-powiedział szczerząc się jak głupi do sera.
-Tak?-zapytałam, bo na prawdę nie wiedziałam o co mu chodzi, jednak po chwili przypomniała mi się sytuacja z galerii handlowej.-A no tak. Rozalia.-wyciągnęłam do niego dłoń na co on ją uścisnął.
-Łukasz. Miło mi i jeszcze raz dziękuję. Gdyby nie ty to żona by mnie chyba zabiła.
-Doprawdy? Mówiłam już panu raz, że dzieci trzeba pilnować.

 ________________________________________________
Pierwszy rozdział. Najtrudniejsze są początki. :)
Mam nadzieję, że się Wam spodobało. 
Jak widzicie powróciłam do Euro, ale w tym opowiadaniu 
przebiegnie ono całkiem inaczej niż w rzeczywistości.
+komentujcie :)

Mieszkania Rozalii:



6 komentarzy:

  1. DAM DAM DAM :D EURO i wszystkie wspomnienia wracają... łezka się w oku kręci, no ale cóż, mam nadzieję, ze Lewy i Łukasz strzelą jeszcze nie jednego gola w tym EURO :D
    świetny rozdział :D
    czuję mały romansik :) no ale cóż dowiem się w następnych rozdziałach <3

    OdpowiedzUsuń
  2. elegancko :)). Zaczęło się nie winnie, ciekawe co będzie dalej. Czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! <3 Wyczuwam romans :3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. suuuper ! ciekawe co będzie dalej !
    czekam na więcej :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. cóż.. ja też obstawiałam finał Niemcy Hiszpania a tu wyszło jak wyszło przez ten durny półfinał z Makaroniarzami >.<
    ahh ta Rozalia. czy między nią a Łukaszem faktycznie zaiskrzy? ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Super <333 Aaa uwielbiam to ! <3 Nie mogę sie doczekać ,tego jak Rozalia z Łukaszem zaczną razem się spotykać czy coś :D
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń